Gdy weszliśmy zdjęłam buty i poszłam do pokoju gościnnego, który był zawsze dla mnie. Drzwi były koloru toffi, a klamka srebrna. Szafa , biurko i zestaw mebli stojący pod oknem oraz nocna szafka były w podobnych odcieniach. Jedynie łóżko miało kolor biały, a na nim spoczywała idealnie złożona pościel w kwiatki. Kiedyś dowiedziałam się, że ten pokój specjalnie dla mnie sprząta Liaś co mnie uradowało. Położyłam torbę na fotelu, a obok niego , na stoliku był już mój laptop i iPhone, którego natychmiast musiałam podłączyć do ładowania. Poprawiłam włosy i zeszłam do chłopaków i Elki. Byli w salonie i tępo wpatrywali się w jakiś telewizyjny talkshow. Kiedy także zobaczyłam co w nim pokazują usiadłam bezwładnie na ziemię. Poczułam jak moje policzki robią się coraz wilgotniejsze. W telewizji ujrzałam Perrie Edwards , mojego anioła. Był o niej cały ten program. Nie mogłam się powstrzymać od łez ,dlatego że uświadomiłam sobie, że przez cały wczorajszy i dzisiejszy dzień o niej nie wspominałam, zapomniałam o niej. Podszedł do mnie Zayn i wziął na ręce. Nie zrobiłam z tym nic, poddałam się.
-Nie wiem jak wy możecie to oglądać! - burknął i zaniósł mnie do swojego pokoju. Usadowił na łóżku i zajął miejsce tuż przede mną. Przytulił mocno do siebie. Na swojej głowie poczułam łzy chłopaka. "Tego już nie wytrzymam, nie mogę mu pozwolić kolejny raz płakać!" zganiłam się w myślach. Uniosłam głowę i wpiłam się w wargi Mulata. Nawet nie wiem czemu to zrobiłam, ale jedno wiem na 100 % , kocham Go. Szczerze Go kocham i nic mi tego nie odbierze. Niestety nie mam pewności co do jego uczuć, choć wiem, że także są pewne... Chłopak odwzajemnił pocałunek krótko i namiętnie.
-Eff , bądź. Na zawsze już ze mną. - wyszeptał po czym zaczął śpiewać wprost do mojego ucha Gare'go Barlow'a Forever Love. Wtuliłam się w tors chłopaka i przysłuchiwałam się biciu serca Malika. Biło szybko , popłakałam się. Jego głos sprawiał, że miałam ochotę płakać ze szczęścia. Kiedy skończył uniosłaś pełne łez oczy na jego tęczówki, które także błyszczały. Wzięłaś jego dłoń i położyłaś ja na swoim sercu.
-Czujesz jak bije? - spytałaś, a kolejna porcja słonych kropel wyciekła z twoich oczu. Chłopak by się nie popłakać pokiwał tylko głową. - Od jakiś 2 tygodni , tylko dla Ciebie. - rozpłakałam się na dobre. Zayn znów mnie przytulił do siebie i także się popłakał. Potem odsunął mnie lekko od siebie i pocałował czule oraz długo.
-To jak będzie? Zostaniesz moja na zawsze? - uśmiechnął się lekko patrząc prosto w moje oczy.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy. - uśmiechnęłam się szczerze i oparłam swoje czoło na jego.
-Kocham Cię Jennifer Elizabeth Simson. - zaśmiał się, a ja razem z nim.
-Kocham Cię Zayn'ie Javvad'ie Malik'u. - zaśmiałam się melodyjnie, a Zayn ujął moje policzki w dłonie i złożył na moich ustach czuły pocałunek.
-Zejdziemy do nich?- uśmiechnął się niepewnie. Złapałam jego rękę i zaciągnęłam na dół. Przed wejściem szepnęłam mu na ucho. ' Udawaj, że jesteśmy pokłóceni i wejdź 50 sekund po mnie'. Puściłam do niego oko i się oderwałam. Weszłam udając zdenerwowaną, wcześniej płakałam co pomogło mi jeszcze w tej roli. Usiadłam pomiędzy Liamem i Harrym. Brązowooki od razu objął mnie ramieniem i zaczął pytać co się stało. W tym momencie wbiegł Zayn i wszystko zepsuł...
-O boże ! Weź te łapy od mojej dziewczyny! - krzykął i wcisnął swój zgrabny kuferek pomiędzy mnie i Liasia. Zrobiłam smutną minkę, a on to zauważył. - Coś ty jej zrobił, że teraz się smuci? - zaczął z wyrzutami do chłopaka. Wszyscy przyglądali się owemu wydarzeniu z otwartymi gębami.
-Zayn... -szepnęłam do niego.
-Tak perełko? - spytał czule obejmując mnie ramieniem.
-Wszystko spartoliłeś!- zaczęłam się śmiać.
-To jasnej cholery ! Powiecie o co chodziło z tą ,,dziewczyną"?! - wykrzyczał Liam i wyszedł z domu. Chciałam za nim pójść, ale mój nowy chłopak nie dał mi na to pozwolenia.
-Eh.. No chodzi o to... -zaczął.
-Jesteśmy parą. - uśmiechnęłam się i splątałam nasze palce. Zayn się do mnie wyszczerzył. -Dobra. Jeśli już wszystko wiecie to ja idę za Liamem... - wybiegłam z domu.
Biegłam obojętnie gdzie, jedynym celem, który ciągnął moje nogi to żeby znaleźć Liama. Nadal jakaś cześć kochała go za to kim BYŁ, ale tylko jako przyjaciela. Rozmyślałam o tym co mógł sobie zrobić i wtedy po policzkach pociekły mi kolejne łzy. Otarłam je szybko i na tyle ile pozwoliły mi szpilki , ostrożnie biegłam.
Zaszłam do jakiegoś lasu. Była tam skarpa i widok na cały Londyn. Nieświadomie się uśmiechnęłam widząc całe miasto.
-Pięknie tu... - szepnął jakiś głos. Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam Liama. Rzuciłam mu się na szyje.
-Nie rób już takich głupstw błagam... Obiecuje, że będę Ci teraz wszystko mówić.. Proszę !- wydukałam przez łzy szczęścia. Chłopaka tylko mocno mnie do siebie przytulił i uniósł kilka centymetrów nad powierzchnie ziemi.
-Obiecuje, że wszystko Ci powiem... Nadal Cię kocham. - te ostatnie trzy słowa powiedział tonem prawie niesłyszalnym. Odsunęłam się lekko od niego i nieśmiało uśmiechnęłam.
-Ja też , jako przyjaciela... - bezradnie jeździłam palcemi po jego ramieniu. Na twarzy chłopaka malował się szeroki uśmiech. -Wracajmy, bo zapewne się martwią. - wzięłam chłopaka pod rękę. Widział, że strasznie niewygodnie jest mi w szpilkach dlatego też niepostrzeżenie wziął mnie na barana. Chwilę się sprzeciwiałam, ale potem uległam przyjacielowi. Po nie całych 20 minutach wróciliśmy do domu. Kiedy zdjęłam buty poczułam wielką ulgę.
-Jezusie ! - krzyknęli wszyscy na widok Payne.
-Może macie racje... Dzisiaj wyszedł mi ch*j wie skąd więc może to Jezus...? - chwilę się zamyśliłam i poszłam do kuchni. Chłopcy zaczęli rzucać się na niego i wgl, ale zaraz przyszedł do mnie Zayn. Usiadłam na blacie i popijałam zimną wodę ze szklanki. Podszedł do mnie i położył ręce na moich udach.
-Martwiłem się o Ciebie. - wyszeptał wstrząśnięty. Wzruszyło mnie to, martwi się o mnie. Ujęłam jego twarz w dłonie i cmoknęłam jego usta po czym czule się uśmiechnęłam i poczochrałam jego włosy.
-Trzeba było rozmyślać o Liam'ie, bo był bliski skoczenia ze skarpy... - westchnęłam i wypiłam ostatki cieczy. Szatny zrobił wielkie oczy i objął mnie w pasie.
-Czyli chciał... - próbował coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
-Tak, nie wiem co teraz zrobić... - głos mi się załamał, a wyraz twarzy skrzywił.
-Ej, Gwiazdeczko... Musi sobie dać rade, kocham Cię i mam nadzieje, że ty mnie też. - spojrzał w moje oczy. Zrobiłam dziwną minę.
-Oczywiście, że Cię kocham. Nigdy nie myśl inaczej. - przybliżyłam się o niego i oplotłam ręce wokół jego szyi. Uśmiechnął się łobuzersko i zdjął mnie z blatu. Poszedł ze mną na rękach do salonu , gdzie wszyscy się zebrali. Kiedy usadowił mnie na swoich kolanach zrewanżowałam mu się słodkim pocałunkiem.
-Nie musisz mnie nosić, mam nogi. - szepnęłam mu na ucho by nie przeszkadzać innym w oglądaniu.
-Jesteś moją księżniczką i będę nosił Cię na rękach.. Bardzo Cię kocham Jen.
-Ja Ciebie też skarbie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz