sobota, 27 października 2012

Rozdział 20

*Jennifer*
Kiedy otworzyłam oczy przestraszyłam się. Obok mnie leżał Zayn w samych bokserkach , na szczęście ja ubrana. Przypomniało mi się, że wczoraj Malik niósł mnie na baranach ,ale reszty nie pamiętam więc prawdopodobnie zasnęłam. Wzięłam jakieś dresy i luźną bluzkę po czym zniknęłam za mosiężnymi drzwiami mojego najulubieńszego pomieszczenia w domu, czyli łazienki. Weszłam pod prysznic i oblałam się letnimi strumieniami wody ,które działały na mnie kojąco. Następnie niedbale związałam włosy w wysokiego koka. Stanęłam przed lustrem i popatrzałam się w moje odbicie. Nie widziałam już tej dawnej Jennifer , zginęła gdzieś. Teraz była tam okrutna , chuda dziewczyna. Jedyne co zostało po dawnej , czułej Jen to oczy i jak zawsze ciemne włosy. Ubrałam na siebie jakieś luźne dresy , za dużą bluzkę Liama i ciepłe kapcie. Cichutko i dyskretnie podreptałam do kuchni. Zaparzyłam sobie mocną kawę na rozbudzenie i usiadłam na kuchennym blacie wypatrując czegoś godnego uwagi na zatłoczonych uliczkach stolicy Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii. Ujrzałam tam tylko spieszących się ludzi , korek , osiedlowe sklepiki. Zainteresowała mnie chudziutka , niskiego wzrostu brunetka. Jej skóra była porcelanowa. Widać ,że cierpiała. Akurat ja potrafiłam rozpoznać takie osoby... Dlaczego?! Może dlatego ,że ja niejednokrotnie przeżywałam podobne uczucie tylko, że z 1000 razy mocniejszym arsenałem? Postanowiłam zagadać do niej , w jakiś sposób znaleźć lek na jej bóle i całe zło ,które tłumiło spokojne życie skromnej kobietki. Odstawiłam kubek z gorącym napojem. Wsunęłam na nogi Converse i wybiegłam z domu nie zważając na to czy obudzę tych śpiochów czy nie. Owa dziewczyna bezwładnie opadła na schody prowadzące do mojej kamieniczki. Usiadłam obok niej i czule się uśmiechnęłam.
-Jestem Jennifer. - zaczęłam rozmowę. Nieśmiało się odwróciła i bardzo sztucznie uśmiechnęła.
-A ja Eleonor... - wydukała przez łzy. Ubrana była w czarne szpilki , jeansy i skórzaną kurtkę. Oczy podkrążone i tak jak przeczuwałam cierpiała. Kiedy się przedstawiło nad moją pustą łepetyną zapaliła się żarówka. Eleonor , Eleonor... Już wiem! Dziewczyna Louisa! Właśnie! Biedna , pewnie myśli ,że ją zdradza czy coś.
-To ty jesteś dziewczyną Louisa? -spytałam z nutką nadziei w głosie. Spojrzała na mnie jakby ze strachem w oczach pełnych łez.
-Nie wiem... Byłam to na pewno... - wydukała roniąc kolejną dawkę gorzkich łez. Objęłam ją ramieniem i wesoło się uśmiechnęłam.
-A mogę się dowiedzieć z jakiego powodu płaczesz ,a właściwie upewnić...? - rzuciłam niewinne spojrzenie w jej stronę. Westchnęła głęboko i wyrzuciła to z siebie.
-Hejterzy , plotki i brak wiedzy gdzie do jasnej cholery się teraz znajduje... - zdenerwowała się,ale zaraz po tym znów popłakała. Energicznie wstałam i wyciągnęłam do niej rękę. Spojrzała na mnie nie pewnie.
-No chodź ! Pokaże Ci coś! - w końcu się skłoniła i poszła ze mną. Kiedy tylko nacisnęłam na złotą klamkę czekoladowych drzwi wejściowych do mojego mieszkania usłyszałam płacz Lou. Do El także doszedł ten dźwięki i bez skrępowania wbiegła dalej. Zobaczyła całe 1D pocieszające marchewko jada.
-Proszę Cię weź go nareszcie, bo zje mi wszystkie marchewki. - teatralnie skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Brunet siedział pod ścianą skulony i zapłakany. Usłyszał moje słowa i od razu podniósł głowę.

*Louis*
Tak bardzo za nią tęskniłem. Kocham ją nad życie i nie wyobrażam sobie bez niej dalszego funkcjonowania. Niestety w ostatnich dniach musiałem czas poświęcić przyjaciołom. Ale teraz tu jest , muszę jej to wytłumaczyć.
-Egheeem.. To my wyjdziemy i damy im pogadać - zaoferowała się Jennifer za co wysłałem jej promienny uśmiech. Okazało się ,że mamy całe mieszkanie dla siebie. Usłyszałem trzask drzwi , to moja chwila. Przysunąłem się do bezradnej dziewczyny i złapałem jej dłonie.
-Eleonor , przepraszam... Zachowałem się jak dupek. Ba gorzej ,ale... ale wybacz mi błagam! Te wszystkie plotki to nieprawda! Hejty - są ciężkie ,ale nasza miłość ma większą wartość... Proszę Cię! - chciałem dalej błagać o przebaczenie ,ale moja dziewczyna przerwała mi soczystym buziakiem w moje blade usta. Przysunąłem się do niej odwzajemniając ruch. Gdy się od niej oderwałem spojrzałem jej prosto w oczy. Po jej policzkach ściekały łzy ,które wytarłem kciukami ,ale twarz cieszyła się jak zawszę. Uśmiechnąłem się również.
-Jennifer jest cudowna... - szepnęła po czym melodyjnie się zaśmiała. Tak bardzo mi jej brakowało. Niby te 3 czy 4 dni ,ale jednak dla mnie to ogromny odcinek czasu bez miłości mego życia. Kocham kiedy się tak śmieje , kiedy się uśmiecha , gdy każda część jej ciała się śmieje , oczy , usta ,kocham ją.
-Podziękuje jej za to... Kocham Cię El. - wyszeptałem prosto w jej malinowe wargi po czym wpiłem się w nie niczym wampir w szyje swej ofiary. Gładziłem jej plecy ,a ona wplątała palce w moje rozczochrane włosy. Odkleiliśmy się od siebie i poszliśmy zjeść resztę marchewek najukochańszej pannie Simson.

*Jennifer*
Z całą zgrają wyszliśmy by nie przeszkadzać naszym gołąbką. Czułam się jakbym prowadziła jakieś domowe przedszkole. Liam skakał jak jakiś idiota po ulicy , Niall pocieszał Harrego ,a Zayn próbował mnie łaskotać. Po dłuuugim spacerze postanowiliśmy pójść na małe zakupy ,bo zapewne Calder i Tomlinson wszystko wyżarli. Postanowiliśmy także, że dzisiaj nocujemy u chłopców i zrobimy sobie małą imprezkę. Kupiliśmy nabiał , coś z chemii , wędliny , pieczywo ,alkohol i jakieś przekąski na dzisiejszy wieczór. Oczywiście nie obyło się bez piszczących fanek. Któregoś razu parę fanek podeszło najpierw do mnie.
-Cześć Jennifer. Chciałabym się tylko spytać czy to prawda ,że jesteś parą z Zaynem? -spytała bardzo podekscytowana. Zaśmiałam się dźwięcznie i machnęłam ręką.
-Nie , przyjaźnimy się. - przygryzłam dolną wargę. Dziewczyna zaczęła szukać czegoś w torbie ,a po mozolnym przeszukaniu jej wyciągnęła mały notesik i kolorowy długopis z podobiznami chłopców.
-Mogę autograf i zdjęcie? - uśmiechnęła się ukazując rządek białych zębów. Zgodziłam się i podpisałam białą kartkę swoim imieniem oraz nazwiskiem. Urządziłam sobie krótką pogawędkę z ową dziewczyną. Była naprawdę sympatyczna ,ale i bardzo skryta. Przypominała mi trochę samą siebie w wieku 14 lat. Też byłam bardzo nieśmiała , nosiłam ubrania tylko i wyłącznie w odcieniach czerni ,bieli i czerwieni. Ogólnie nikt praktycznie nie zwracał na mnie uwagi. W trakcie rozmowy powiedziała mi, że wstydzi się podejść do chłopców po autografy i pamiątkową fotografię ,więc postanowiłam zrobić to za nią.
-Psyt! Harrrroldzie! - zaśmiałam się kiedy zrobił krzywą minę. - Pomożesz mi?! - spojrzałam na niego błagająco.
-Uwielbiam kiedy mówisz do mnie ,,Haroldzie". - uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki. Opowiedziałam mu o całej sytuacji Ashley , Directionerką ,a on wkroczył do akcji. Po chwili uradowana dziewczyna miła zdjęcia i autografy wszystkich chłopców oczywiście oprócz Louisa. Wracając do domu w kiosku zobaczyłam gazetę. Na pierwszej stronie było zdjęcie moje ,Lou i Zayna. Malik niesie mnie na barana ,a Tomlinson robi głupie min. " Czyżby bili się o dziewczynę? Jennifer Elizabeth Simson (18 lat) już niejednokrotnie zawróciła w głowie chłopakom z One Direction , czy ich zniszczy?! " Moje serce zaczęło szybciej bić ,a w oczach pojawiły się łzy. Pospiesznie zapłaciłam za gazetę i rzuciłam to chłopakom. Zaczęli się śmiać, a multa objął mnie ramieniem. Szepnął mi do ucha:
-Nie martw się... Nie raz już słyszeliśmy takie brednie. Ale z drugiej strony... Może to prawda? - uśmiechnął się łobuzersko. Kiedy to czynił moje nogi stawały się. miękkie i uginały się pod moim ciężarem jakbym ważyła 3 tony. Uśmiechnęłam się niezdarnie i chwiejnym krokiem dotarłam do drzwi wejściowych ,które niespodziewanie otworzyła biała Eleonor. Oczy wyszły mi z orbit gdy zobaczyłam co się działo w moim domu. Właściwie wszystko było w mące i innych składnikach potrzebnych do robienia pizzy. Spiorunowałam słodką parkę spojrzeniem po czym załamałam ręce. Reszta chłopaków turlała się praktycznie po podłodze ze śmiechu. Tylko Zayn stanął obok mnie i przytulił uspakajając.
-Zamówimy serwis sprzątający , teraz jedziesz z nami do domku. - pogłaskał mnie po włosach i ucałował moje czoło. Westchnęłam głęboko przewracając oczami. Na szczęście moja sypialnia nie była ani trochę ruszona.
-Macie totalnego farta, że moja sypialnia jest nietknięta. - krzyknęłam otwierając szafę. Wzięłam z nich rzeczy do ubrania na jakiś tydzień i to co mam dzisiaj ubrać. Ubrałam się w to. Marynarkę rozpięłam. Umalowałam się i włosy lekko polokowałam. Spakowałam wszystkie kosmetyki do mojej kosmetyczki w panterkę i wzięłam jeszcze kilka par butów po czym zapięłam materiał mojej dużej torby. Postawiłam ją na fotelu w moim pokoju , z którego to jeszcze wzięłam laptopa i ładowarkę. Wyszłam w białą otchłań. Chłopcy stali przy drzwiach z otwartymi szczekami. Rozejrzałam się dookoła i spojrzałam na siebie.
-Co się stało? - nadal się rozglądałam , wtedy z kuchni wyszedł Zayn.
-WOW! - krzyknął i łapiąc mnie za rękę okręcił mnie wokół własnej osi. Uniosłam jedną brew ku górze i spojrzałam na niego ze zdziwieniem.-Wyglądasz niesamowicie... - wybełkotał. Uśmiechnęłam się i pocałował go w policzek.
-Dziękuje bardzo, ale teraz możemy już iść. - wzięłam chłopaka za rękę i zamknęłam mieszkanie. On nie puścił mojej ręki. Splątał nasze palce i rozluźnił uścisk. Uśmiechnęłam się nieśmiało i kolejny raz obdarowałam jego policzek słodkim buziakiem. Moją torbę wziął Harry. Zawsze był gentemenem , zawsze będzie słodki i kochany. Najlepszy przyjaciel. Wsiedliśmy do wana chłopców i po piętnastu minutach dojechaliśmy pod kompleks.

Proszę was o komentarze ,bo nie wiem czy czytacie : /

2 komentarze: