czwartek, 18 października 2012

Rozdział 17

*na drugi dzień *
Kolejna noc ubolewań nad ich związkiem , tym razem ja też się złamałam. Siedziałyśmy jak dwie głupie idiotki i ryczałyśmy. Pezz przez Zayna ja w części przez niego i  przez Liama... Choć mam już dość tego pieprzenia o Zaynie. Musi przestać się nad nim płakać i wyjść , zaszaleć , pokazać mu ,że jest cudowną ,atrakcyjną laską bez niego!
-Perrie ! Szykuj się , jedziemy do galerii ! - krzyknęłam wstając wesoło z sofy. Poszłam do kuchni ,a ona podążała za mną wzrokiem zabójcy sprzątając chusteczki. Zrobiła  herbatę i śniadanie. Kiedy w końcu dziewczyna doczołgała się na krzesło , do kuchni zaczęłyśmy zajadać i opowiedziałam jej o moim planie.
-Słuchaj Pezz... Chcę pojechać z tobą do galerii ,a potem na imprezę !- chciała mi przerwać ,ale jej nie pozwoliłam - Nie możesz całymi dniami użalać się nad tym palantem ! Widocznie nie był Ciebie wart ! - dziewczyna zaniemówiła. Po jej policzkach znów , już chyba 5000 razy tak się stało ,ale nadal było mi jej żal. Złapałam dziewczynę za rękę i delikatnie się uśmiechnęłam powstrzymując łzy.
-Ej... Zrobiłam coś źle? -wyłkałam.
-Nie , nie. Masz totalną rację... - ogarnęła się i wytarła łzy. Dopiła herbatę i skoczyła na górę. Po 30 minutach zeszła ubrana w to : KLIK , uczesana i umalowana co przykryło jej sińce pod oczami i czerwony nos od płaczu. Wyglądałam naprawdę ślicznie.
-Idź ! Wybierz sobie coś i zaraz tu przyjdziesz ! - uśmiechnęła się serdecznie rzucając się na sofę. Objęłam ją i obdarowałam gorącym buziakiem w policzek po czym pobiegłam na górę. Poszłam pod prysznic , umyłam włosy po czym od razu je wysuszyłam i wyprostowałam. Użyłam korektora by tak jak Pezz zakrył mniejsze sińce pod oczami i inne niedoskonałości. Użyłam jeszcze kredki do oczu i maskary oraz subtelnego błyszczyka o zapachu maliny , uwielbiam go.  Ubrałam się w to : KLIK i zeszłam na dół. Blondynka siedziała na sofie z uśmiechem na ustach , mówiła do kogoś. - Mamy gościa.. - pomyślałam. Weszłam do pokoju i ujrzałam 4/5 1D , oczywiście bez Zayna. Wszyscy się do mnie miło uśmiechnęli co odwzajemniłam. Usiadłam obok lekko skrępowanej pani Edwrds i złapałam ją za rękę ogarniając wszystkich wzrokiem.
-To co was tu sprowadza? - spytałam niewtajemniczona. Wszyscy się zaśmiali.
-Chcieliśmy was zaprosić na imprezę urodzinową Louisa! - wykrzyczał Liam a wszyscy zaczęli się drzeć. No tak ! Przecież już niedługo święta , zapomniałabym! Perrie nie była zadowolona z tego faktu i sztucznie się uśmiechnęła.
-Przepraszam was ,ale chyba nie damy rady skorzystać z tego zaproszenia. - wykręciłam się niechętnie. Louis od razu posmutniał ,a reszta poszła w jego kroki. Westchnęłam głośno i szybko wytłumaczyłam nas
-Bo ja i Pezz mamy bardzo ważną sesję i akurat na święta musimy wyjechać! - zadowolona z siebie kiwnęłam do blondynki ,która natychmiast zmieniła wyraz twarzy. Chłopcy byli wyrozumiali i na szczęście nie zorientowali się jaka jest prawda.Podziękowałyśmy im po raz kolejny i pożegnałyśmy się z nimi. Kiedy tylko zamknęły się drzwi , moja przyjaciółka zaczęła skakać i piszczeć.
-Boże ! Dziękuje Ci ,że to wymyśliłaś , jesteś cudowna ! - nie mogła się opanować.
-Spokojnie ! Pojedziesz ze mną do rodziców na święta! - uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.
-Oh.. Dziękuje , bardzo chętnie ich poznam. - wzięłyśmy torebki i pojechałyśmy. Nie miałyśmy daleko do Centrum Handlowego więc szybko dojechałyśmy. Już w pierwszym sklepie znalazłyśmy dla siebie naprawdę wiele ładnych ciuszków. Perrie kupiła sobie to : KLIK, a ja KLIK . Po bardzo długim maratonie poszłyśmy coś przekąsić. Potem wróciłyśmy do domu i zmęczone klapnęłyśmy na sofę.
-Udane zakupy? - spytałam uśmiechając się do Pezz. Była uśmiechnięta ,a to od kilku dni wcale się nie zdarzało.
-Bardzo ! Dziękuje Ci miśka! Ale teraz jedź do siebie , ogarnij się i do zobaczenia w klubie! - zaśmiała się i przytuliła mnie.
-Do zobaczenia! - krzyknęłam zamykając drzwi. Do domu miałam nie daleko , szłam na piechotę. Uwielbiam zimowe wieczory , szłam przez park. Nagle poczułam jak płatki śniegu delikatnie spadają na moją głowę . Uśmiechnęłam się mimowolnie , kocham zimę. Na biodrach poczułam czyjeś ciepłe ramiona przyciągające mnie do męskiej postury. Odwróciłam się i poczułam cudowne perfumy , takie jakie najbardziej lubię. Był to Zayn i zdziwił mnie nieco swoim zachowaniem. Po chwili zrozumiałam jego postępek ponieważ namiętnie mnie pocałował i wyczułam alkohol. Wyrwałam sie z jego objęć.
-Zayn , przesadzasz. - szłam dalej. Złapał mnie za rękę i przywarł do mnie całym ciałem spoglądając głęboko w moje tęczówki. Bałam się go ,bo był naprawdę bardzo podpity...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz