środa, 3 października 2012

Rozdział 11

 *Juliett*
Kiedy tylko lekko się od niego odsunęłam ten swoim ramieniem znów przysunął moje ciało do jego. Zadarłam nogi na kanapę i wtuliłam się w ciepły tors Hazzy. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Znam go zaledwie kilka dni ,ale czuje jakbym znała już jakiś czas. Na dworze panowała burza , wiatr piszczał.
-Masz ochotę na herbatę ,a może gorącą czekoladę? - spytałam uśmiechając się i unosząc zabawnie jedną brew. Parsknął śmiechem i przyciągnął mnie do siebie po czym wyszeptał w moje zaczerwienione usta.
+18 scebka ! :D
-Mam ochotę na Ciebie. Sprawiasz ,że mam ochotę posmakować twoich ust , całego ciała. - uśmiechnął się lekko ,a ja to odwzajemniłam. Złączyłam nasze usta w skromnym i dość płytkim pocałunku. Harry odwzajemniając pocałunek pogłębił go. Rozpięłam jego koszule ,a po chwili pozbyłam się reszty jego garderoby. Zrobił to samo z moimi ubraniami. Usiadłam mu na kolanach , w koronkowej bieliźnie , wpatrując mu się w oczy. Wyglądały dosłownie jakby się śmiały. Jego wyraz twarzy przypominał bardziej pożądanie. Duże i ciepłe dłonie trzymał na moim pośladku a drugą na plecach. Wybuchały we mnie partię ciepła , czułam to samo co on. Zjechałam dłonią przez jego tors to przyjaciela Hazzy. Ściągnęłam mu bokserki i zajęłam się nim. Chłopak sapał i jęczał z podniecenia , gdy czułam że dojdzie zdjęłam swoją bieliznę i poczęłam ujeżdżać loczka. Zmieniliśmy pozycję ,w której Harold dominował. Trzymał moje udo i szybko ruszał się we mnie. Jęczałam i krzyczałam z bólu... Lecz to był ból rozkoszy , chciałam więcej.
-Ooo.. Harry ! Daleeeeej!- krzyczałam po czym chłopak mocno wpił się we mnie , zgięłam się w łuk. Następnie wyszedł ,ale to nie było koniec rozkoszy. Całował i ciągnął moją łechtaczkę. Potem między moje wargi sromowe wcisnął 3 palce i wirował nimi. Przeczuwał , że dojdę więc po raz ostatni wszedł we mnie dynamicznie i nadzwyczaj mocno. Jest ! Oboje wybuchnęliśmy.. 
koniec scenki + 18 ;p
Nasze oddechy ustabilizowały się. Ułożyłam się obok Stylesa. Był ciepły i przyjemny. Przejechałam palcem po jego udzie aż do torsu. Złożył na moich ustach nachalny i czuły pocałunek po czym oboje zasnęliśmy.

*Harry*
Leżąc tak sobie u najpiękniejszej i najseksowniejszej dziewczyny na świecie rozmyślałem o tym co się wczoraj zdarzyło. Było na prawdę wspaniale. Jest cudowna i nie tylko w łóżku. Lekko pogładziłem jej policzek i musnąłem usta. Wstałem bezszelestnie by nie obudzić mojej słodkiej blondynki. Przykryłem ją kocem i udałem się do kuchni. Biorąc i bijąc butelkę z wodą spojrzałem do lodówki. Tak jak u mnie świeciło pustkami. Postanowiłem ,że jak tylko Jul się obudzi , pójdziemy gdzieś na śniadanie. 
Długo czekać nie musiałem. Po zaledwie 2 minutach wpadła słodka. Musze przyznać ,że to co wczorajszego wieczora się wydarzyło , zbliżyło nas do siebie o duży stopień znajomości. Właściwie wkroczyliśmy już na... miłość?! Tak chyba możemy to nazwać. Jeśli nie byłoby w tym choć odrobiny prawdy , w nocy nie było by tak efektownie. Przytuliłem dziewczynę na powitanie ,a gdy lekko odsunąłem ją od siebie zrobiła złą minę.
-Co się dzieje? - spytałem zaskoczony. Nic nie odpowiedziała tylko wskazała na swoje naburmuszone usta. Bez zastanowienia złożyłem na nich czuły i głęboki pocałunek.Tak jak planowałem. Odświeżyliśmy się , ubraliśmy i poszliśmy do baru , na śniadanie. Juliett ubrała to :
A ja we wczorajszy T-shirt i jeansy.Ale mój strój nie był ważny. Ona zawsze i we wszystkim wyglądała cudownie.
Poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Zamówiłem nam obojgu kawę i kanapki. Usiedliśmy w wygodnych , skórzanych fotelach. Wpatrywałem się w jej ciemne tęczówki. Uśmiechała się skromnie jak zawszę ,a gdy dostarczyli nam zamówienie wpiła swoje ząbki w miękką kanapkę. Wyglądało to przeuroczo , musiała być głodna. Zrobiłem to samo . Kiedy już zjedliśmy postanowiliśmy się przejść do parku. Wzięliśmy kubki z jeszcze ciepłym napojem i ruszyliśmy. W parku zatrzymaliśmy się przy ławce , na której jeszcze wczoraj siedziała Juliett. Uśmiechnąłem się i pociągnąłem dziewczynę za rękę i usiedliśmy na owej ławce. Pocałowała mnie namiętnie co oczywiście odwzajemniłem.
-Tu ta cała historia się zaczęła....- uśmiechając się spoglądała gdzieś daleko przed siebie.
-Żałujesz? - spytałem pewnie odwracając się w jej stronę.
-Nigdy... - zaśmiała się i dotknęła mojego policzka patrząc mi prosto w oczy. Pomyśleć ,że znamy się jakiś tydzień ,a zachowujemy się jak po uszy zakochani. Właściwie to my jesteśmy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz