sobota, 22 września 2012

Rozdział 6

Kolejny dzień w szpitalu. Liam musi jeszcze zostać , cały czas wraz z Zaynem i Horankiem nad nim czuwam. Harry i Louis uspokajają fanki ,a poza tym marchewkowy potwór ma dziewczynę więc musi jej trochę czasu poświęcić. Włucze się po tym szpitalu bez końca , wyglądam jakbym potzebowała pomocy psychiatry ale cóż jestem załamana , bo miłość mojego życia prze najbliższe 3 miesiące nie będzie mogło kontynuować swojej pasji . Ma złamaną nogę i pare żeber . A to wszystko przeze ... mnie.
Siedzę wraz z Zaynem przy nim. Żartujemy sobie ,gdy nagle w drzwiach pojawiła się zgrabna postać o kręconych włosach -Danielle? -zdenerwował się poszkodowany.
-Wyjdź stąd ! wykrzyknął mulat aż sama się przestraszyłam wtedy Li wziął moją dłoń i mocno ścisnął ze strachu. Zawsze tak robił kiedy mnie potrzebował , syknęłam niechcący z bólu. Jego reakcja była szybka, poluźnił uścisk i przepraszająco na mnie spojrzał. Ja tylko się uśmiechnęłam i związałam nasze palce. Szatyn podszedł do dziewczyny i bardzo rozgniewany wyszedł z nią na korytarz. Spojrzałam głęboko w oczy bruneta , były zaszklone. -Kochanie ? Co się stało? spytałam z troską.
-Nie chce jej tu , chcę tylko i wyłącznie Ciebie ... Nie potrzebuje nic więcej. oznajmił smutno powstrzymując łzy. Uśmiechnęłam się do niego i wyszeptałam ,gdy łzy spływały mi po policzku.- Cii..
-Ja Ciebie też... Czemu płaczesz? spytał zdziwiony ocierając moje łzy.
-Bo Cię kocham i teraz wiem , że ty mnie też... przytuliłam się do mojego ... właśnie? kim on był dla mnie?
-Czyli oficjalnie jesteś moim słoneczkiem? rozpromienił się. Teraz już wiedziałam, pokiwałam potwierdzająco głową i wpiłam się w jego warki. Za chwilę wbiegł do nas wzburzony Malik , usiadł obok i nerwowo ruszał nogą. Zatrzymałam ją kładąc dłoń na jego kolanie , wzdrygnął się i poddał w końcu. Wstał z krzesła i zaczął chodzić w tą i z powrotem.
-Zayn! do cholery jasnej ! co się stało?! zdenerwowałam się.
-Ta idiotka... Denerwuje mnie , chce do Ciebie wrócić , Liam. wyszeptał ,a mnie zamurowało , podobnie jak i mojego chłopaka. Myślałam ,że wyjdę z siebie... Co ona chce osiągnąć? On jej nie kocha , chyba... Spojrzałam na niego był nieźle zdenerwowany. Wtedy do sali wszedł lekarz i oznajmił nam , że jutro koło godziny 13 może wyjść ze szpitala. Na ten fakt trochę się ucieszyłam .
-Kochanie... -szepnął do mnie , odwróciłam się do niego - Zamieszkasz teraz z nami , prawda?
-Jasne , będę wam pomagać. uśmiechnęłam się do niego.
Koło 12 w nocy pojechałam do domu by się ogarnąć , przespać i spakować. Zayn nie chciał wracać do domu więc został u mnie. Przed 13 wyjechaliśmy do szpitala . O czasie byliśmy już w nim. Payne się spakował i opuściliśmy szpital.Chłopcy przywitali Liama na prawdę gorąco , bardzo za nim tęsknili. Rozpakowałam jego i siebie w naszym wspólnym pokoju , jak to cudownie brzmiało...
Usiadłam na łóżku i skuliłam się myśląc o naszym związku. Po chwili usłyszałam szuranie po podłodze jakby gipsu , mój chłopaka dążył do pokoju lecz w rękach miał kule . Kiedy ujrzałam jego twarz w drzwiach uśmiechnęłam się troskliwie - Kochanie , masz kule ... szepnęłam klepiąc miejsce obok siebie. Szybko wskoczył na łóżko i całując mnie objął. Brakowało mi tego bardzo długo. Oparłam głowę o jego tors.
-Chłopcy się cieszą że już jesteś , prawda? wesoło stwierdziłam.
-Nawet bardzo , haha. zaśmiał się.
-Wiesz , że Cię kochają i zrobią dla Ciebie wszystko tak jak ja? spojrzałam w jego brązowe oczy.
-Ja Ciebie też bardzo kocham. złożył na moich ustach delikatny pocałunek , który ja odwzajemniając pogłębiłam.Byłam tak zmęczona ,że zasnęłam w jego objęciach

Wstałam koło 9 wraz z Liasiem. Postanowiliśmy zrobić jakieś śniadanie dla chłopców , tak na powitanie. Na swoją bieliznę narzuciłam bluzkę chłopaka ,a on paradował w samych bokserkach.Kiedy już wszystko było gotowe wszyscy się zbiegli.
-Pff... No jak zwykle na gotowe . westchnęłam kręcąc głową.
Wszyscy zjedli z apetytem.
-Słuchajcie... Dzisiaj mamy wywiad ,ale ty Liamku nie możesz z nami pójść , więc macie cały dzień dla siebie. smutno rzekł Louis. Mój chłopak jakoś specjalnie nie rozpaczał z tego powodu. Po 15 minutach wielkich wrzasków , pisków i rozpieprzania wszystkiego co się da wyszli i nastała błoga cisza.
-Nareszcie ! westchnęłam siadając obok Payne przed telewizorem. Spojrzałam na mój telefon , pierwszy raz od wypadku . Było chyba z tysiąc nie odebranych wiadomości od Juliett i David'a. Skrzywiłam się i westchnęłam głęboko.
-Misiu ... Bo jest sprawa. zrobiłam słodką minkę do chłopaka , który automatycznie zaczął mnie słuchać - Bo dawno nie spotykałam się z przyjaciółmi i ona się martwią... Mogli by na chwilę wpaść?spytałam.
-Oczywiście . uśmiechnął się do mnie po czym cicho pisknęłam i od razu napisałam do nich. Umówiłam się z nimi dopiero za 30 minut więc poszłam się ogarnąć. Uczesałam włosy w warkocza , zastosowałam delikatny makijaż. Włożyłam przetarte rurki i jakiś T-shirt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz