Poszłam się odświeżyć kiedy Liam opowiadał jej całą historię. Ciepłe strumienie wody mozolnie spływały po moim poranionym ciele, czułam dyskomfort i okropne pieczenie. Znałam te odczucia, ponieważ kiedyś moją jedyną przyjaciółką od serca była żyletka i jej znajomi...
Gdy wyszłam spod prysznica, ubrałam jakieś dresy. W salonie już nie było, ani mojej przyjaciółki, ani Liama. Zamiast ich poszukać, wpadłam w panikę, zaczęłam płakać. Bałam się, że zostanę sama, a tego najbardziej nie chciałam. Dzieje się ze mną coś naprawdę złego. Po chwili przybiegł brunet.
-Kochanie, co się dzieje? - przytulił mnie. Wtuliłam się w niego, a moja panika powoli ustawała.
-Bałam się, że uciekłeś...- wydukałam. Zaśmiał się słodko i ucałował moje czoło.
-Nigdzie się nie wybieram, Juliette wyszła do pracy.- oznajmił wesło. Przytuliłam go jak najmocniej potrafie, zaciągając się jego zapachem, po czym lekko się odsunęłam.
-Zostaniesz dzisiaj na noc? - skierowałam do niego pytanie wpatrując się jak sexownie przygryza dolną wargę.
-Tak...- szepnął po czym spragnionymi wargami wpił się w moje. Sama nie wiem czemu, ale odwzajemniłam pocałunek. Zawiesiłam dłonie na jego szyi. On przejechał dłonią po moim pośladku i uniósł lekko moją nogę pod kolanem. Spojrzałam u głęboko w oczy, mówiły " PRAGNĘ CIĘ". Nie czekaliśmy dłużej. Wpiłam się w jego usta. Zdjęłam mu koszule, a on ściągnął ze mnie podkoszulek, a następnie zjechały z nas spodnie. Chwycił mnie w tali i przyciągnął do siebie. Zsunęłam jego bokserki na podłogę i po chwili wszedł we mnie. Był delikatny i ostrożny. Bardzo się o mnie martwił, pożądałam go. Po wszystkim opadłam na jego tors i zasnęłam.
*Juliette*
Liam mówił mi żebym lepiej dzisiaj im nie przeszkadzała, powiedział, że chce z nią porozmawiać. Ja mam ochotę zabić tego całego Zayna. Jest miły i przystojny, faktycznie.
Siedząc na miękkim fotelu w mojej pracowni myślałam i rysowałam nowe projekty. Poczułam wibracje w mojej kieszeni, odebrałam połączenie.
-Cześć kochanie. - usłyszałam cudowną chrypkę Harrego.
-Hej kocie. - zadziornie odpowiedziałam.
-To o której przyjechać po Ciebie? - spytał.
-To Liam już wszystko wypaplał?...
-Nie, prosiłem go o to, to wiem.
-To tak sobie to zaplanowałeś? - zaśmiałam się pod noskiem.
-No taktak.
-To bądź za 30 min.
-Będę, kocham Cię Jul.
-Ja Ciebie też , papa. - z uśmiechem na ustach zakończyłam rozmowę. Dokończyłam jeden z naparwdę wielu projektów. Narzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam. Przed samym wejściem do budynku, mój ukochany, zaparkował czarnym BMW. Wsiadłam do niego.
-Cześć koteczku, nie przywitasz się? - zasmucił się. Pocałowałam go namiętnie.
-Wystarczy? - spojrzałam w jego stronę zapinając pas. Przecząco pokiwał głową.
-Ale to już w domu. - uśmiechnął się szeroko, a ja zaczęłam się śmiać. Gdy dotarliśmy pod dom chłopców niedał sie mi nawet z nimi przywitać. Zaciągnął mnie na górę. Delikatnie pchnął na łóżko i zaczął zachłannie całować moją szyję, zadzierając moją koszulkę do góry. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie i mozolnie rozpinałam guziki jego koszuli. Po chwili pozbyliśmy się już swoich ubrań i zrobiliśmy to. Hazz był taki delikatny i namiętny razem, że czułam się jak księżniczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz