sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 27

Na początku chciałam wam podziękować za te tysiąc wejść : *
_______
Minął tydzień, żyło mi się jak w najwspanialszej bajce. Lecz każda kiedyś się kończy, jedna happy endem, druga natomiast ma kresu u śmierci człowieka. Nasza, och sama nie wiem.
-Liam kurna no! - krzyknęłam nie mogąc opanować śmiechu. Mój mąż ubrał nasze dziecko, po raz pierwszy. Jessie, stała jak poparzona przed lustrem. Byłą ubrana cała na różowo. Różowy kapelusz, bufiasta sukienka, rajstopki i balerni, a do tego p
łaszczyk. Wszytsko w odcieniach różu.
-No słucham? - spytał dumy Payne.
-Czy widzisz nasze dziecko? - spytałam wskazując na małą.
-No oczywiście. To najwspanialsze moje dzieło. - zaśmiał się wtulając się we mnie od tyłu.
-Tylko, że ona ma 5 lat i wiesz już przeżywa swoje pierwsze zauroczenia. Podoba jej się Larry, więc może nie ubieraj jej jak małą świnkę? - spojrzałam na niego nerwowo rozbierając brunetkę.
-Oj tam... Styles i jego syn są tacy sami... - burknął nalewając sobie do szklanki wody. Przewróciłam oczami i zabrałam dziewczynkę do jej pokoju. Ubrałam ją w jasne jeansy, białą bluzkę i różową marynarkę oraz tego samego koloru balerinki. Spięłam jej grzywkę wsuwką i pokręciłam lekko jej ciemne włosy.
-Jak? Teraz może być? - spytałam spoglądając na jej odbicie w lustrze.
-Dziękuje mamuś. - wtuliła się we mnie. Uśmiechnęłam się do dziewczynki i poszłam do kuchni gdzie siedział  Liam. Usiadłam na przeciwko niego i złapałam za dłonie.
-Będziesz się gniewał, że zwróciłam Ci uwagę? - spytałam patrząc się w jego oczy. Skrzywił się lekko.
-Jestem okropnym ojcem. - schował twarz w dłoniach.

-Nie mów tak! - krzyknęłam szybko przytulając go. -Jesteś najlepszym ojcem jakiego kiedykolwiek znałam. Ale nie tylko... - szepnęłam całując jego wilgotny policzek.
-Jak to nie tylko? - uniósł głowę.
-No nie tylko, ponieważ jesteś także idealnym przyjacielem, mężem i kochankiem. - złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek.
-No to, że kochankiem to wiem. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Hah. Jestem pewna, że będziesz najlepszym dziadkiem pod słońcem... - w tym momencie przyszła nasza córci i wdrapała się mi na kolana.
-Mamuś, ciemu tata jest smutni? - spytała słodka Vanessa.
-Ah... Tatuś nie jest smutny, jest wzruszony tym, że ma taką słodką kruszynkę w domu. - zaśmiał  się Payne i wziął dziewczynkę z moich kolan.
Nasza historia zakończyła się Happy Endem. Mam wspaniałą rodzinę i najlepszych przyjaciół pod słońcem.